Mazda fortepianów

maxresdefault

Steinway, Fazioli, Yamaha czy Kawai? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy uczestnik Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, któremu organizator oddaje do dyspozycji jeden z kilku fortepianów. Program konkursowy może wykonać na instrumencie, który najlepiej mu pasuje. Czym różnią się te fortepiany? I wszystkim, i niczym. Pod palcami wybitnego artysty każdy zabrzmi pięknie, słuchacz nie ma prawa w to wątpić. Ale dla pianisty te subtelne różnice, zwłaszcza w kontekście konkursowej rywalizacji, są już znaczące. Konstrukcja fortepianów jest dziś wprawdzie standardowa, ale dźwięk może być nieco inny: ostry bądź łagodny, jasny, pastelowy, szklisty, dzwoniący, śpiewny, bogaty w alikwoty, krystalicznie czysty. Różnice mogą też dotyczyć niuansów mechaniki klawiszy, młotków i pedałów.

W przeciwieństwie do wirtuozów większości instrumentów, pianista musi grać na różnych fortepianach, umieć dostosować środki do warunków, jakie zastaje w różnych salach koncertowych. Tylko nieliczni, jak Krystian Zimerman czy Piotr Anderszewski, w trasę koncertową wyruszają z prywatnym instrumentem, czasem zbudowanym wedle własnych wskazówek. Większość wirtuozów fortepianu nie może sobie na to pozwolić. A przecież każdy pianista potrzebuje nieco innego instrumentu, by wyrazić najbardziej subtelne i głębokie treści ukryte w zapisie nutowym.

O własnym, idealnym fortepianie marzył również węgierski pianista Gergely Bogányi. Ponieważ żaden fortepian znanej marki nie sprostał jego wyobrażeniu krystalicznie czystego i śpiewnego dźwięku, postanowił zbudować fortepian wedle własnego projektu. Po dziesięciu latach eksperymentów, poszukiwania optymalnych rozwiązań, materiałów i technologii, w czym pomagali mu konstruktor fortepianów Attila Bolega, technik József Cs. Nagy oraz Péter Üveges, który zaprojektował zewnętrzny, futurystyczny wygląd instrumentu, Bogányi przedstawił swój fortepian międzynarodowej publiczności.

Prezentacja odbyła się 20 stycznia w Budapest Music Centre. Na fortepianie marki Bogányi zagrał jego pomysłodawca (Bach, Debussy) oraz Gerald Clayton (jazz). Wcześniej węgierski pianista rozwodził się nad czystością i krystalicznością jego dźwięku, a także nad niektórymi szczegółami technicznymi.

Do budowy instrumentu twórcy zastosowali nowe materiały. Płytę rezonansową wykonano z wielowarstwowego włókna węglowego, dzięki czemu jest ona sprężysta i odporna na niekorzystne działanie warunków atmosferycznych. Idealnego brzmienia nie zepsuje już zbyt wilgotne czy zbyt suche powietrze. Dźwięk instrumentu Bogányi’ego jest więc bardziej stabilny. Fortepian różni się ponadto tym, że stoi nie na trzech, lecz na dwóch nogach, co wpływa na nośność dźwięku, którego drgania nie przenoszą się po nodze do podłogi, lecz płyną wprost do uszu słuchaczy. Także klawiatura różni się od standardowej, gdyż została rozszerzona o dwa klawisze w obu rejestrach (niskim i wysokim). Twórcy zastosowali też pewne rozwiązania techniczne wymyślone przez XIX-wiecznego węgierskiego konstruktora Lajosa Beregszászy’a, producenta fortepianów, którego innowacje wykorzystała niegdyś firma Bösendorfer. Niektóre z nich dopiero dziś zostały wcielone w życie.

Trzeba pamiętać, że Węgry mają bogatą tradycję budowania i udoskonalania fortepianów. Organizatorzy prezentacji powoływali się też na Franciszka Liszta, XIX-wiecznego wirtuoza fortepianu, który pod koniec życia blisko współpracował z firmą budującą instrumenty w celu wynalezienia nowych rozwiązań technicznych, które pozwoliłyby rozszerzyć paletę środków pianistycznych, będących domeną twórczości tego niezwykłego kompozytora i pianista.

Projekt budowy nowego fortepianu został sfinansowany przez instytucje europejskie, węgierskie, państwowe i prywatne. Przez siedem lat artysta finansował poszukiwania z własnych dochodów osiąganych z nagrań. Potem udało się zdobyć dla projektu środki europejskie (126 milionów forintów), dorzucił się też Węgierski Bank Narodowy (76 milionów forintów), a rząd i totalizator ubezpieczyły instrument. Za te pieniądze wyprodukowano trzy sztuki fortepianu Bogányi’ego, którego koszt szacuje się na 64 miliony forintów, czyli około 200 tysięcy euro. Na pytania dziennikarzy o plany masowej produkcji instrumentu twórcy odpowiedzieli niejednoznacznie.

Wydaje się, że instrument ten został zbudowany przede wszystkim dla Gergely’a Bogányi’ego, zgodnie z jego własnymi upodobaniami estetycznymi, które przecież nie są uniwersalne. Jako pianista wykonujący muzykę klasyczną, podporządkował instrument swoim potrzebom. Wyciszył na przykład dźwięki mechanizmu klawiszowego i młotkowego, które uznał za niekorzystne, gdyż zanieczyszczają krystaliczny dźwięk fortepianu. Jak wiadomo, także i te „brzydkie” dźwięki mają swój walor i wielu kompozytorów XX i XXI wieku zbudowało z nich całe poematy fortepianowe (przykładem „Serynade” Helmuta Lachenanna). Piękno definiowane przez krystaliczną czystość dźwięku odnosi się do muzyki romantycznej, nie współczesnej, ani nie barokowej. Fortepian Bogányi’ego nie jest więc pomyślany jako bezwzględna alternatywa dla istniejących fortepianów i nie wyprze swych konkurentów. Nie o to jednak chodzi. Fortepian ma służyć swemu twórcy – również jako magnes promocyjny, który przyciągnie słuchaczy na recitale i koncerty Bogányi’ego. Nawet jeśli dla słuchacza owa różnica jakości brzmienia pozostaje praktycznie nieuchwytna, pianista będzie zapewne delektował się grą na swym fortepianie, który ma też swój niepowtarzalny dizajn.

Fortepian Bogányi’ego kształtem przypomina opływowe formy aerodynamiczne, jest niczym nowoczesny samochód, albo… pomnik Chopina pod wierzbą w warszawskich Łazienkach (niezależnie od siebie dostrzegły to dwie różne osoby, co o czymś świadczy). Kwestią smaku pozostaje estetyczna ocena tego muzycznego „nadwozia”, twórcy nie mogli jednak pozostać przy tradycyjnym kształcie, bo kłóciłoby się to z ich pragnieniem stworzenia nowego instrumentu. Pragnieniem bardzo romantycznym w swej istocie.

Prezentacja fortepianu w Budapeszcie była doskonale przygotowana, o czym świadczy błyskawiczne rozpowszechnienie się informacji o węgierskim projekcie – charakterystyczne zdjęcie połyskującego instrumentu wraz z jego opisem natychmiast obiegło Internet, pisały o nim wysokonakładowe media zagraniczne, jak choćby „The Guardian” i „The Daily Mail”, donosiła agencja „Reuters”, mówiły BBC i Deutschlandradio Kultur. Z pewnością Gergely Bogányi otrzymał już wiele propozycji występów na całym świecie. Ciekawe, kiedy pianista zagra na swym fortepianie w Polsce?

źródło: „Odra” 3/2015

Dodaj komentarz